Tomasz Bąk – XXI

13 maja 2020

Tomasz Bąk. Fot. Agnieszka Cytacka

Gdy pyta CK Zamek, wszystko mam spod lady: nagle okazuje się, że dysk mojego komputera skrywa rzeczy, których nikt nie widział na oczy i – w tym kształcie – nigdy miał nie zobaczyć. Prezentujemy nowy tekst Tomasza Bąka, laureata Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka 2019.

Tomasz Bąk: „Gdy pyta CK Zamek, wszystko mam spod lady: nagle okazuje się, że dysk mojego komputera skrywa rzeczy, których nikt nie widział na oczy i – w tym kształcie – nigdy miał nie zobaczyć. Tym razem padło na tekst z pisanego przed pandemią cyklu/projektu o miastach, które według prognoz klimatologów do 2100 roku mają znaleźć się pod wodą. Na cykl składa się dwadzieścia jeden wierszy: dwadzieścia tekstów po dwadzieścia jeden wersów każdy, w układzie, który można określić mianem półtora sonetu, z licznymi nawiązaniami do utworu Nagi człowiek w śródmieściu Anatola Sterna, a także wieńczący całość poemat, który mogą Państwo przeczytać poniżej. Mam nadzieję, że i bez kontaktu z resztą tekstów wyda się przynajmniej zjadliwy”.

 

XXI

Śniłem miasta suche jak zaczyn
na wyrabiane domowym sposobem
mleko kokosowe, ale i to się zmieni,
jeśli dożyjemy,
jeśli inne końce świata
będą tak łaskawe.

Dziś dzień umownie wolny
i prawnie odizolowany,
więc poranek poematu, hej!,
wypoczęty jeszcze przed budzikiem,
z obowiązkowym pocałunkiem w czółko
i szybkim smeraniem po basie,
czy tak będą wyglądały nasze dni?

Chciałbym,
ale mam obawy.

W świecie, w którym najmniejszy przestój
potrafi zrównać ruchomy gmach z ziemią,
gdzie kobiety na traktory,
a koty na iRoboty,
w którym wyobrażenie to jedno,
umowa, nawet pisemna – drugie,
a praktyka przeciąga się ospale,
ciągnąc zaspanego przez asfalt i garaże
w opowieść trzecią,
najmniej atrakcyjną ze wszystkich,
cóż, ale mam obawy!

Szczepan kazał was pozdrowić,
może nie tyle powiedział, że to minie,
co starał się dać do zrozumienia,
że ktoś zrobi to za nas.

No tak, tylko kto?
Analityczni oprawcy rzepy,
któraś z agend Unii Europejskiej,
młodoliteracki komunizm z obficie nawoskowanym pianinem?

Śmiem wątpić.
Gdy byłem wróblem,
cieszył mnie każdy okruch.
Teraz rozglądam się na boki
i widzę jakby większą
rozpiętość skrzydeł;
nie jest to może sturamienne słońce,
ale aspiruje. Ę!

Schuyler stwierdził, że to tylko światło,
a ja widzę je dokładnie,
choć lekarz medycyny pracy
zaproponował wstępną diagnostykę jaskry:
natura raczej nie pozwala sobie
na druciarstwo, te wszystkie odbłyski,
feerie o różnych dnia porach,
tu nie ma przypadku,
jeśli akurat stać cię na dobry widok,
pomyślmy – to chyba nie o nas;
hej, ten stan wyjątkowy
to tylko preludium,
macie pianino, więc grajcie,
pamiętajcie tylko, że moneta
wrzucona do fontanny
przynosi szczęście,
ale głównie temu, kto ją wyłowi!

Którejś nocy już przed tym uciekaliśmy,
biegłem przez miasto
przypominające Bydgoszcz i Kielce,
chowałem się przed falą
na wielopoziomowym parkingu
nieczynnej galerii handlowej,
śniąc podprogowe lokowanie produktu
i miałem wrażenie, że wszystkie falochrony
wykonano z papieru,
że huta szkła wygrała przetarg
na przeszklenie polderów,
że folder dewelopera
nie zająknął się o poziomie mórz.

Więc może nie do końca:

Berlin, Budapeszt, Paryż i Londyn
Kair, Mediolan, Moskwa i New York
Elbląg, Koszalin, Gdynia, Warszawa
Gdańsk, Sopot, Modlin, Lublin, Białystok
Suwałki, Kielce, Wrzeszcz, Wejherowo
i Nowe Łupki, i Zakopane,

ale raczej:

Aleksandria, Bandżul, Bangkok, Bombaj, Boston,
Dżakarta, Gdańsk, Ho Chi Minh, Lagos, Londyn.
Manila, Meksyk, Neapol, Nowy Jork, San Francisco,
Sydney, Szanghaj, Szczecin, Wenecja.

Dziewicze są kalendarze niedoczekań,
ale da się je zapisać dociekawszy!

Ot, pierwsze prawo statystyki:
kurs na poziomie studiów pierwszego stopnia
pozwala jedynie z jako taką świadomością
załamywać ręce.

Teraz wiemy już dobrze, że
grubość portfela
to nowa
wartość społeczna,
że dobrem publicznym
staje się
dobrodusznie ofiarowane
w nadziei na przychylność
mierzoną zwykle zwolnieniem z podatku.

Ile tygodni musi minąć, żeby dostrzec,
że to nie są ćwiczenia?
Że się zmienia,
i choć brak zdolności do pracy zdalnej,
trzeba sobie przetłumaczyć,
brak miejsca na wątpliwości
w powszechnym wezwaniu do wodoszczelności.

I znikąd nadziei, że wróci agenda,
że w pełnym ludzi taborze MZK
będziemy rozmawiać o manspreadingu,
że dostrzeżemy problem mieszkaniowy
sięgając dalej, niż własne m2
– chciałbym żywić inaczej, niż ryby.

Miasta zamieszkane przez morską faunę
i tak wydają się nieco mniej przerażające.

Wszechogarniający kryzys
to świetny czas
na wprowadzenie zakazu zgromadzeń.

Gdy pozwolą nam wyjść,
czy nadal będzie dokąd
i po co?

Jasne, drobne przyjemności po drodze,
liczne korzyści wynikające z posiadania
psa, łapanie umiejszczonych powłok natury
w chwilach wyrwanych pracodawcy,
może to, że kiedy Róża biega po błoniach,
wyciągamy z kieszeni kurtki papierosy,
ale zanim podam ci ogień,
całuję cię w czółko
jakby świat nigdy miał się nie kończyć,
i cóż, nie kończy się,
patrz, te ciężarówki muszą coś dokądś,
te zakłady pracy muszą jeszcze kiedyś,
ponadto dopóki ty jesteś,
jaki tam koniec świata,
wszystko do poskładania.

Mam w pliku cytat o chmurze,
który nieco unieważnia te o fali,
ale nie jestem w stanie go przekopiować,
a na przepisywanie nie mam ochoty.

Wybaczcie.

Znam tylko trzy stopnie niepewności:
nie wiem, z czego zostanę zapamiętany;
nie wiem, czy zostanę zapamiętany;
nie wiem, czy będzie ktokolwiek, kto mógłby pamiętać.

Kiepsko pływam, a ty?
Stylem powszechnie uznawanym za lekko rozpaczliwy,
w stroju zdradzającym niedzielność stylu,
prędzej rzuca mnie na brzeg, niż o własnych siłach.

TOMASZ BĄK (ur. 1991 r.) – kolektyw schizofreniczny, autor trzech książek z wierszami, jednoaktówki „Katedra” (Wydawnictwo papierwdole, 2019) oraz poematu „Bailout” (WBPiCAK, 2019). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut za tom „Kanada” (WBPiCAK, 2011) i Poznańskiej Nagrody Literackiej – Stypendium im. Stanisława Barańczaka za tom „Utylizacja. Pęta miast” (WBPiCAK, 2018). Mieszka w Tomaszowie Mazowieckim.

zobacz także: PNL 2019: Miłość w czasach końca kapitalizmu
zobacz także: Tomasz Bąk: „Pana Samochodzika” tłukłem naprawdę mocno
zobacz także: Seryjni Poeci 52: Tomasz Bąk – wiersze

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast