Po co był Ci ten debiut? Odpowiada Joanna Paula Oklińska
21 maja 2025

Mniej się boję, rzeczy też przemyślałam. To już chyba sporo.
No i ja nie wiem, po co był. To znaczy, cieszę się, oczywiście. Ale cała moja sytuacja debiutowa i to, co się dzieje wokół mojej książki, skłoniło mnie do baczniejszego przyglądania się moim koleżankom i kolegom (głównie jednak koleżankom, debiutujących kolegów mam z różnych powodów zdecydowanie mniej). Mój debiut nie należał do grupy tych przemyślanych i wyczekanych. Absolutnie się go nie spodziewałam i nie przygotowałam się na możliwość, że nagle będę musiała zacząć o sobie mówić, jak o poetce poważnej.
Zestaw wierszy na konkurs wysłałam dla sportu, z przekory i ciekawości. Po kilku miesiącach stanęłam na scenie, zbliżała się północ, a ja byłam naćpana lekami przeciwbólowymi (bo akurat poprzedniego dnia dostałam okres). Ktoś podał mi mikrofon, a ja zamiast powiedzieć: Dziękuję, kochani, bardzo mi miło, rzuciłam: MAM OCHOTĘ WSZYSTKICH PRZEPROSIĆ ZA ZAMIESZANIE. Po kolejnych kilku miesiącach, już trochę bardziej ogarnięta, trzymałam w łapie moją książkę i robiłam jej zdjęcie na tle szparagów podwędzonych współlokatorce. Znowu minęło kilka miesięcy. Oto jestem, bogatsza o kilka spotkań autorskich i publikacji w czasopismach. Siedzę przed komputerem, pisząc o mojej książce, mam na biurku zimną kawę i trzy deadline’y na plecach.
No i, wracając, tak sobie obserwuję z odrobiną zachwytu te kobiety, które mają rzeczy już przemyślane – od kwestii wydawniczych do promocji. Wiedzą w co pakować ręce i z kim porozmawiać, żeby było dobrze. Obserwuję ten proces megazafascynowana, bo ja tego wszystkiego nie wiedziałam w momencie, w którym usłyszałam to sławne: Fajne, bierzemy. Byłam zaskoczona, zalatana i nawet momentami trochę obrażona na cały świat, że nikt mnie nie ostrzegł. Nikt mi nie powiedział, co robić i nie nauczył pisać postów promocyjnych o tym, jaką to super książkę zrobiłam. No i nie wiem, po co mi był ten debiut. Na początku – chyba nie był po nic konkretnego. Mało ukierunkowane to było działanie, stety-niestety. Na ten moment – chwalę się kolegom z pracy, że napisałam książkę, mam certyfikat jakości i niepisane pozwolenie na robienie w wierszach głupich rzeczy. Mniej się boję, rzeczy też przemyślałam. To już chyba sporo.
Joanna Paula Oklińska „transkryptom szczęśliwej komórki”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi, 2024 r.