„Gorzko, gorzko” Joanny Bator – „czyli inaczej niż w życiu”

18 maja 2022

Gorzko, gorzko Joanny Bator

„Gorzko, gorzko” Joanny Bator jest sagą rodzinną o relacji matek z córkami, dziedziczeniu traumy, a także o sile wielopokoleniowego siostrzeństwa.

Pojechać do Pragi

Książka, podobnie jak inne najlepsze dzieła Bator, przenosi nas na Dolny Śląsk. Towarzyszymy w drodze do dorosłości i emancypacji aż czterem kobietom. Prababci Bercie, babci Barbarze, matce Violetcie oraz narratorce – córce Kalinie. Autorka dekonstruuje więź pomiędzy matką a córką – powszechnie uznawaną w naszej kulturze za więź najważniejszą i najbliższą – ukazując skomplikowany i nieoczywisty wymiar relacji. Żadna z czterech kobiet nie zaznała matczynej miłości, a osławiony instynkt, mający pojawić się po porodzie, zostaje wyśmiany podczas połogu Barbary. Wszystkie muszą pokonać wiele trudności, by stać się samodzielnymi, silnymi jednostkami. Dorastająca tuż przed II wojną nestorka rodu wykonała największy z nich wszystkich krok:

 

Co byś chciała robić w przyszłości? […] Nikt wcześniej nie zadał jej takiego pytania, bo dziewczyny nie miewały innych planów na życie niż wyjście za mąż czy pójście na służbę, w przypadku tych całkowicie pozbawionych perspektyw jak Magda Tabach, a dla katoliczek z powołaniem, od którego i tak ważniejszy był posag, pozostawał jeszcze klasztor. Berta chciała miłości i to przyszło jej na myśl jako pierwsze, ale jakiś silniejszy głos powiedział, Chciałabym pojechać do Pragi.

 

Pomimo wychowania się w patriarchalnej rodzinie, świadomość Berty przeszła zmianę – od przekonania, że dziewczyna nie może marzyć o czymś innym niż romans, do późniejszego pragnienia posiadania własnej restauracji w Pradze. Jej ówczesne marzenie okazuje się jednak całkowicie nierealne. Prababcia nie wie nawet, ile kosztuje bilet do wymarzonego czeskiego miasta, nie mówiąc już o poważniejszych aspektach zakładania wyśnionej restauracji U słodkiej Berty. Jednak właśnie to marzenie sprawi, że jej potomkinie nie będą statecznymi mieszczankami, a jej ambicja będzie żywa nawet w czwartym pokoleniu kobiet z jej rodziny.

 

Gorzko, gorzko

W sposobie prowadzenia narracji powieść przypomina dylogię wałbrzyską, jest jednak znacznie bardziej przepełniona melancholią. W przypadku historii większości bohaterek „Gorzko, gorzko” już od pierwszych stron wiemy, że nie czeka ich happy end. Tytuł niezwykle trafnie oddaje i zapowiada fabułę powieści. W życiu każdej z czterech kobiet jest po prostu naprawdę bardzo „gorzko”. W pewnym momencie specyficzny smutek i nawarstwiony tragizm przybierają w powieści wręcz groteskowe rozmiary. Kiedy Barbarze choć na krótki moment udaje się osiągnąć szczęście, jej narzeczony – byśmy nie zapominali, że ma być nam „gorzko” – ginie straszną śmiercią: umiera w płomieniach. Bator dodaje jednak zdarzeniu jeszcze więcej dramatyzmu – Mirek mknie wówczas na motorze, a iskra, która zapoczątkuje pożar, pochodzi z palonego przez niego samego papierosa. Nadmiar goryczy obecny w tej scenie sprawia, że staje się ona niezamierzonym pastiszem historyjek ze „Skandali”, tabloidu stanowiącego guilty pleasure bohaterek.

 

 

Słodko, słodko

Przez większość powieści owa gorycz jest jednak bliska uniwersalnym dramatom, jakimi są przemoc domowa, choroba nowotworowa, psychiczna czy alkoholowa oraz samobójstwa. Kiedy czytamy, jak „gorzkie” okazują się powoływane życiorysy, niejednokrotnie możemy poczuć się przytłoczeni ciężarem doświadczeń i traum bohaterek. Przez niemal sześćset stron Bator ukazuje historie tragicznie smutne, z kolei na kilkudziesięciu ostatnich robi się niespodziewanie „słodko, słodko”. Wielu bohaterów okazuje się ze sobą spokrewnionych, co wywołuje w odbiorcy czytelniczą satysfakcję, pozwala śledzić, jak autorka zręcznie rozplątuje misternie utkane wcześniej zagadki i tajemnice swoich bohaterów. Zakończenie jest jednak tak „słodkie”, jak „gorzkie” było płonięcie narzeczonego na motorze. Największym absurdem, których już i tak w utrzymanym w duchu realizmu magicznego zakończeniu nie brakuje, jest jednak znalezienie przez Barbarę w śmietniku kuponu totolotka z sześcioma trafionymi cyframi.

Kiedy kilkuletnia Kalina cieszy się, że kryształki cukru zostają na dnie butelki podczas picia syropu malinowego, narratorka, by przypomnieć, jak w życiu jest „gorzko”, stwierdza: „To, co dobre, kończyło się najlepszym, czyli inaczej niż w życiu”. Zakończenie powieści też jest inne, niż byłoby w życiu. Oczywiste jest, że opis źródła chroniących przed śmiercią łez Matki Boskiej nie jest przejawem realizmu. Zdaje się, że pisarka wychodzi z założenia, że czytelnikowi należy się jakaś forma szczęśliwego zakończenia, powiązania ze sobą wszystkich wątków i rozwiązania poplątanych historii. Dzięki temu zabiegowi odbiorca może przeżyć coś na kształt czytelniczego katharsis. Jest to strategia znana czytelnikom Bator; w podobnie bajkowy i nierzeczywisty sposób kończy się przecież także „Chmurdalia”. Być może pisarka realizuje więc pewną koncepcję twórczą – kreśli zakończenia, które zostawiają czytających w poczuciu nierealności, czyli z nadzieją na istnienie niesamowitego.

„Gorzko, gorzko” zdaje się być jedną z najlepszych powieści Bator. Co prawda, kilka decyzji fabularnych można by poddać zgryźliwej krytyce, jednak w większości wykreowany świat zdaje czytelniczy egzamin. Na przykład postaci mężczyzn zostały narysowane bardzo grubą kreską i choć odgrywają w powieści marginalną rolę, mogłyby urzeczywistniać mniej stereotypów i uogólnień. Książka zbudowana jest natomiast z opowieści pełnokrwistych bohaterek, których drogę ku emancypacji obserwujemy. Jeżeli miałabym zarzucić coś powieści, zwróciłabym uwagę na obecne w kilku miejscach nieco nadmierne fabularne „efekciarstwo” i nadmiarowość. Czy aby na pewno Kalina musiała otrzymać wiadomość od swojej prababci podczas seansu spirytualistycznego? Scen tego rodzaju jest w powieści więcej. Jednak pomimo pewnych mankamentów, warto sięgnąć po „Gorzko, gorzko”, by zagłębić się w sprawnie skonstruowany świat kobiecych doświadczeń, usytuowanych na tle historyczno-społecznych przemian.

 

AGATA KNOPIK

Joanna Bator, „Gorzko, gorzko”, Wydawnictwo Znak, 2020

AGATA KNOPIK – studentka specjalności artystycznoliterackiej w Instytucie Filologii Polskiej UAM, członkini Koła Literatury Nowej.


FESTIWAL FABUŁY 2022: Spotkanie z Joanną Bator, prowadzenie: Piotr Śliwiński, 27 maja 2022 o g. 20, Sala Wielka CK ZAMEK

Program FESTIWALU FABUŁY 2022

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast