Klaus Mann szminkuje usta, czyli o zaangażowaniu i tożsamości w „Życiu w cieniu” Tadeusza Różewicza

8 grudnia 2021

Wiersz „Życie w cieniu” Różewicza

Projekt: Marcin Markowski

Wiersz „Życie w cieniu” jest jednym z wielu intertekstualnych odniesień Różewicza – zachłannego czytelnika – do literatury niemieckiej, jak również jedną z kilku prób podejścia do tematu skomplikowanych relacji między ojcem i synem.

 

Tadeusz Różewicz, już jako osiemdziesięcioletni poeta, w wywiadach z gorzką niekiedy satysfakcją wskazywał na kilka swoich utworów, które okazały się profetyczne: wyprzedzały ważne dyskursy albo przemiany wrażliwości. Z takiego właśnie względu uwagę przykuć mogłaby środkowa strofa wiersza „Życie w cieniu”: „On szminkuje usta / pomyślał Ojciec / z niesmakiem / co z niego będzie”.

Brzmi to niezwykle współcześnie i prowokuje do lektury wiersza jako aktualnego, choć został napisany na wiele lat przed umocnieniem się w Polsce gender i queer studies oraz dążeń emancypacyjnych ruchu LGBT+, a także pojawieniem się nowych form upolitycznionej homofobii. Nie będzie wszak kłamstwem – choć też i nie całą prawdą – że jest to wiersz o geju, który popełnił samobójstwo.

 

KIEDY SYN SZMINKUJE USTA

Podczas lektury rzuca się w oczy, że mamy do czynienia z wierszem erudycyjnym, biograficznym i historycznym. Jego punkt odniesienia znajduje się na zewnątrz: w życiu Klausa Manna i Tomasza Manna oraz w ich utworach. Brak dokładnej znajomości Mannowskich kontekstów nie musi jednak zniechęcać czytelnika, bowiem sam tekst obfituje w encyklopedyczne tropy: tytuły, daty, fakty i cytaty.

Na przestrzeni dwóch ostatnich strof streszczających dorosłe życie Klausa Manna ascetyczny styl przypomina notatkę encyklopedyczną. Paralelne wersy rozpoczynające się od czasowników budują listę zasług postaci historycznej. Intonacja sugeruje tu uporządkowany życiorys, dlatego ostatni wers komunikujący zakończenie biografii samobójstwem jest wstrząsający.

„Życie w cieniu” odnosi się do wymiaru prywatnego i rodzinnego, nieledwie uniwersalnego – bycie ojcem syna czy synów to doświadczenie całkiem sporej ilości mężczyzn, w tym i samego Różewicza. I właśnie obie strofy ze zdaniem „On szminkuje usta” mogłyby pojawić się w myślach różnych współczesnych ojców na widok synów wykonujących gest takiej transgresji z jakichkolwiek powodów – od zabawy i ciekawości, przez tęsknoty za sceną czy grą, wolę zamaskowania się, aż po skłonności do dragu czy w końcu do przekroczenia własnej tożsamości płciowej.

Podobne myśli towarzyszyły też co nowszym ojcom literackim, opisanym w intymistyce, a także filmowym czy serialowym (choćby z popularnego „Sex Education”).

Są wśród nich ojcowie zszokowani, zdezorientowani, ale i szczerze zatroskani o przyszły los syna jako odmieńca – a w międzywojennych Niemczech taki lęk okazywał się mieć coraz silniejsze podstawy. Są jednak także ojcowie agresywni, zdjęci wstrętem i wrogością, w najlepszym przypadku „niesmakiem” wobec potomka, który najpewniej „zostanie pedziem”. Ci drudzy to oczywiście dla Manna-ojca obraźliwa kompania, jednak wyrażany przez niego „niesmak”, który w jednym z rękopisów niemal podporządkowuje sobie wiersz (tytuł przymierzany przez Różewicza to „Je suis dégoûte de tout” – Jestem zniesmaczony wszystkim), zostawia jakiś nieprzyjemny osad.

 

DLACZEGO KLAUS, DLACZEGO TOMASZ

Pierwsza część wiersza osnuta wokół czynności szminkowania, znacznie dłuższa od tej „encyklopedycznej” i niejako apokryficzna, rozgrywa się w dziedzinie myśli, snów i koszmarów, zdań mówionych do siebie albo w ogóle niewypowiedzianych. Z tym, co okryte milczeniem, ciemne, zrekonstruowane poprzez wczucie, rezonuje wielość fraz cudzych wszytych w materię tekstu różnymi ściegami: kursywą, cudzysłowem albo i bez znaków obcości.

Odwołania do wierszy czy tekstów kabaretowych, powieści i esejów obu Mannów mogą też przypominać o tomach intymistyki autorstwa wszystkich członków tej rodziny. Wielogłosowość źródeł zderzona z wizją akcesoriów do makijażu oddala kwestie związane z identyfikacją biograficzną, a kładzie nacisk na autokreację i efekt artystyczny w tekstach. To, co Różewicz rekonstruuje, a źródła te omijają, sięga jednak głębiej.

W każdym razie fakt, że w wierszu mówią – a niekiedy właśnie nie mówią – akurat Klaus i Tomasz Mannowie, generuje istotne znaczenia. Ojciec – gigant literatury, ceniony już za życia klasyk niemiecki i europejski, przeciwnik nazizmu i emigrant, nowatorsko wypowiadający w swojej prozie wątki homoseksualne wieloletni mąż i mieszczański ojciec-Czarodziej, ale głównie diagnostyk i teoretyk kultury, był dla Różewicza autorem bardzo ważnym. Zwłaszcza lektura fragmentów „Doktora Faustusa” w oryginale, kiedy powieść ta była nowością (w 1947), miała wpływ na przemyślenia młodego poety na temat powojennego upadku kultury i niemożliwości stworzenia arcydzieła.

Tomasz, autorytet i noblista, wydaje się w tym wierszu przedstawicielem jeśli nie mieszczańskiego ładu, to przynajmniej umiaru, niuansu, namysłu i głębi.

Na jego tle, czy też właśnie w jego „cieniu”, Klaus jawi się jako ten, kto wszystko robi radykalniej, dobitniej i wyraziściej: od werbalizowania tożsamości gejowskiej – nie tylko w twórczości, po walkę z faszyzmem – nie tylko piórem, ale i własnym ciałem, kiedy nadstawiał głowę jako żołnierz. Jest wcześniej, czynniej i mocniej niż ojciec zaangażowany: i w życiu, i w literaturze.

W tej perspektywie fakt, że w dojrzałym wieku Klaus „wstąpił do amerykańskiej armii / brał udział w wojnie”, można rozpatrywać jako owoc tej samej odwagi i bezkompromisowości, co przekroczenie tabu przez umalowanie ust, a nie jako czyn, który tamten niepokojący gest z młodości miałby unieważniać. Niejako przy okazji pisarz udowodniał też swoją militaris virtus, która jest spełnieniem patriarchalnych wzorców męskości i oddala podejrzenia o zniewieściałość, ale też o status człowieka teoretyzującego.

 

BŁĄD CZŁOWIEKA APOLITYCZNEGO

Różewicz wydobywa tu zatem Klausa z drugiego planu, z doskwierającego mu cienia i stawia naprzeciw ojca jako pełnoprawnego polemistę, nie podważając wszakże ich silnego związku. Pisani dużą literą jako „Syn” i „Ojciec” wydają się obaj gigantami albo wręcz – ironicznie nieco – nawiązują do relacji wewnątrz Trójcy Świętej. Nie tylko ojciec (Bóg Ojciec – ojciec-bóg) jest tu „instytucją”, lecz także syn, który jednak patrzy na ojca, cierpi, wcześniej niż ojciec i własną decyzją kończy swoje życie.

Zdanie „Ocenia się mnie jako Syna” jest rzeczywiście skargą, choć sugeruje pokładane w osobie syna zbawcze nadzieje, nieludzkie oczekiwania. Zarazem jednak sugestia, że gej – czy choćby tylko chłopak lubiący się malować – miałby być Synem-Mesjaszem, jest dość wywrotowa. Paralelizm dwóch pierwszych strof wydaje się to podkreślać, a inwersja we fragmencie „ciężki jest starca sen / usłyszał syna głos” wprowadza ton niemal patetyczny.

Klaus broni swojej tożsamości – w przytoczonym fragmencie wiersza czy piosenki wskazuje na życie artystyczne jako niszę, w której odmieniec może się schronić, bo społeczność na więcej artystom pozwala: „wstąpię do kabaretu / będę grał w teatrze / będę pisał wiersze”. Ta beztroska zostaje jednak utrącona, również i dlatego, że młodszy Mann stanie się wrogiem Rzeszy także w ramach paragrafu 175.

O ile bowiem nie zaćmił on ojca na polu literackim, to jako przenikliwszy politycznie mógł mu wytknąć – czy jedyny? – błąd. Wyrażone w pisanej podczas I wojny światowej rozprawie o „człowieku apolitycznym” przekonanie Tomasza Manna o słuszności państwa autorytarnego i oczekiwaniu na silnego wodza okazało się zgubne. Zyskało też ironiczną i katastroficzną odpowiedź dziejów w postaci przejęcia władzy przez Hitlera, po czym rodzina Mannów podjęła decyzję o emigracji. Czy jednak komuś, kto – jak Tomasz Mann – pomylił się aż tak, by w 1914 roku popierać świętą wojnę narodu niemieckiego, można wierzyć? Odczuwany przez niego „niesmak” może okazać się równie mylny, a obszar nieprzyzwoitości – leżeć zupełnie gdzie indziej.

 Także dlatego jaskrawe twarze zwidujących się błaznów pokazują ojcu język: zarazem oskarżycielsko i drwiąco, apokaliptycznie i dziecinnie. Konstrukcja tej onirycznej „polemiki” przypomina zresztą wygasłą czy niedoistniałą próbę rozmowy. Bezpośredniość pojawia się jednak tylko w dwóch paralelnych, zinstrumentowanych i dość nieprzyjaznych w tonacji zwrotach: „Co z Ciebie będzie” „To Ty napisałeś”. Upewniają one też, że rozmówcy jednak się nie słyszą, już prędzej – jak wskazuje pisownia zaimków – piszą do siebie. Zakłócenia w komunikacji potwierdzają także wykreślone z rękopisu wersy „czemu milczysz / czemu nie odpowiadasz”.

 

WINA CZY LOS

Między rozmyślaniami ojca o synu szminkującym usta a budowaniem noty biograficznej Klausa Manna rozpościera się obszar oceny życia człowieka jako sfery sukcesu bądź klęski: najpierw z perspektywy lęków ojca, a potem – domkniętego życia syna.

Na cień rozumiany jako powinności potomka wybitnego pisarza zwraca uwagę zwłaszcza wers „mimo że jest moim synem”. Aktywizuje on sferę oczekiwań wobec „syna Tomasza Manna”, która kilka wersów poniżej rozwija się w listę scenariuszy nieudanego życia: choroba psychiczna (być może depresja), samobójstwo i nieheteronormatywność.

Z racji zróżnicowania leksykalnego: od wzniosłego „postrada zmysły”, przez neutralne „popełni samobójstwo”, po kolokwialne „zostanie pedziem”, fragment ten przypomina to nieubłaganą antyczną wieszczbę, to znów niepoważną, ale złowieszczą jarmarczną wróżbę. Jednak wzajemne warunkowanie się tych form nieszczęścia nie musiało być wcale nieuniknione, chociaż w literaturze, w tym także i u samego Tomasza Manna, homoseksualizm często stowarzyszany jest ze śmiercią. Dlatego koszmary przeplatające się z bezsennością ojca mogą wskazywać tyleż na lęk, co na poczucie winy, a w końcu: na bezradność po śmierci syna.

Spełnienie się wariantów złego losu mogłoby oznaczać, że czegoś zaniedbał, że poniósł rodzicielską porażkę. Tym większą, że rozpisanie nieszczęść na trzy osoby przywołuje postaci pozostałych dwóch synów Tomasza: Gola (też geja) i Michaela (też samobójcy). Różewicza istotnie interesuje tu zatem – podobnie jak w wierszu o córce Rilkego „Appendix dopisany przez «samo życie»”- właśnie „samo życie” dziejące się obok i za sztuką i teorią, których autorom mówi on: sprawdzam.

Swoiste przyciąganie winy wiąże się jednak także z postacią syna – sugeruje to zwłaszcza jaskrawa sceniczna charakteryzacja. Powiązanie gestu nakładania makijażu z dwuznacznymi postaciami pierrota czy Mefista budzi podejrzenia o świadomą autokreację. Młody Klaus celebrowałby wtedy własną wyjątkowość, a nie przeżywał dramat. Wzbudzałby skandale czy – jak to się niekiedy współcześnie mówi – „afiszował się” w ramach buntu napędzanego kompleksami i w ramach woli kreowania siebie na „antymodel” powściągliwego i monumentalnego ojca, nie stroniąc jednak od ochronnych mocy ojcowskiego cienia. I dopiero samobójstwo, o którym wzmianka jest jak echo wersu-przepowiedni z „przeszłości”, i które nieubłaganie ciągnie wiersz w dół, nie poddaje się interpretacjom jako część jakiejkolwiek gry.

 

WSPÓLNOTA I ODDALENIE

Bohaterami wiersza są zatem obaj pisarze, których Różewicz, jak przyznawał, uwielbiał. Wyraża on tu wiele zrozumienia dla każdego z nich. Bliskie mogłyby być mu rozterki związane z wpływem ojca na życie człowieka, z uwzględnieniem proporcji między rolą osobowości, genów, wychowania, samostanowienia i losu.

Dzieliłby też zapewne z Tomaszem sceptycyzm wobec – jak ujmuje istotę jego sporu z synem Irena Światłowska – „dionizyjskiej skłonności do przeceniania wpływu Erosa na postawę jednostki wobec życia”. Dochodzi on do głosu także w późniejszym wierszu z rodziną Mannów i Love Parade w tle pt. „Der Zauberer Czarodziej” z tomu „Wyjście”. Różewicz rekonstruuje również podłoże dyskomfortu w obliczu odmieńca – sąsiadującego może z „niesmakiem” starszego Manna – w „Śmierci w starych dekoracjach”, gdzie piękna rzeźba hermafrodyty wydaje się „wyzwaniem rzuconym mojej prostej naturze, wychowaniu i nawykom”.

Zresztą Tomasz – tak jak i Klaus – nie jest monolitem: przemianom ulega jego świadomość polityczna i na temat źródeł sztuki. Pojawiająca się w jego wizjach postać błazna kojarząca się z Mefistem z powieści Klausa, wiernie zwizualizowanym w filmie Istvana Szabo, może być też własnym błaznem czy wręcz diabłem ojca-boga. Jak zauważa Monika Sznajderman, jako symbol ostentacji sztuki i szaleństwa, sprzeciwu wobec harmonii i konwencji, a także jako zwiastun śmierci wymalowany pierrot może być przedstawicielem ciemnego żywiołu, który kusił również Tomasza (zaludniającego swoją prozę postaciami błaznów nieszczęśliwych, tragicznych i złych). Ponadto również i on nakładał na użytek współczesnych oraz potomnych maski i kostiumy geniusza, boga i – jak wskazywał Adorno w „Glosie do portretu Tomasza Manna” – bardzo się różnił od autoportretu, który sugeruje jego proza.

Natomiast z Klausem w szczególny sposób łączyłby Różewicza los żołnierza. Wprawdzie dzielili także przekroczenie tabu w wysławianiu seksualności w swoim języku i czasie, a nawet recepcję w oparach skandalu („Białe małżeństwo”), przede wszystkim jednak byli w istocie współbojownikami na tym samym froncie. I właśnie przywołane na trzy sposoby doświadczenie walki Klausa: „walczył z faszyzmem / (…) / wstąpił do amerykańskiej armii / brał udział w wojnie”, także skrywa niszczącą treść. Obok metamorfozy z pacyfisty w żołnierza – a Różewicz naprawdę jest świadomy, czym jest zabijanie na wojnie – Klausa dotyczy też zmiana języka i kłopoty z Ojczyzną. Wyróżnienie wielką literą wskazuje na jej niezmienną istotność pomimo przekształcenia w nazistowską Rzeszę, konieczności walki przeciw niej, pomimo emigracji – a także na jej bolesność.

 

NIEROZWIKŁANIE

W obliczu tych rozważań tak silnie obecna w pierwszej części wiersza psychoseksualność nie definiuje w optyce Różewicza całej osoby, ani jej nie wyczerpuje. Także dlatego już w nie-do-rozmowie z ojcem Klaus nie polemizuje z jego rozprawą „O małżeństwie”, lecz z esejem kierowanym przeciwko zaangażowaniu w doraźną politykę. Jako jeden z ogromnie wielu aspektów osobowości Klausa budząca taki niepokój nieheteronormatywność mogłaby ostatecznie zostać uznana za w ogóle nieistotną – i można to wziąć za formę jego obrony. A jednak odmienność ta zostaje zaznaczona, choć bardzo łagodnie. Inaczej niż ma to miejsce w poświęconym innemu gejowi – Pierowi Paolowi Pasoliniemu – wierszu pt. „Zakatrupiony”, opartym na kontrastach między drastycznymi okolicznościami morderstwa, scenerią śmietnika i brudem a sakralnością. Z „Życia w cieniu” wynika natomiast także pewna oczywistość – ale może warto dziś ją powtarzać – że odmieńcza kondycja nie uniemożliwia zostania bohaterem, ani dobrym żołnierzem, ani rzecznikiem słusznej sprawy, ani niezłym pisarzem.

Wizerunki syna i ojca pozostają zatem w tym wierszu umyślnie niepełne, popękane, a tajemnice osób, ich relacji, natury cienia, a także samobójstwa – nieuniknionego wyniku udręk psychicznych lub suwerennego wyboru – pozostają nierozwikłane. Podobnie kwestie prostej miary spełnionego życia mają raczej charakter zadania niż rozstrzygnięcia. Jednak dokonywane przez Różewicza próby rekonstrukcji fragmentów, pomimo kontaktu z goryczą, nieszczęściem i żalem zostawiają wrażenie ciepła. Pod jego spojrzeniem – gotowym do współodczuwania, ale i nieujmującym nic z ambiwalencji, śmieszności ani tragiczności – malujący usta Klaus Mann nie jawi się jako „biedny gej”, któremu pisany jest los ofiary, ani jako miniony bohater z encyklopedii czy święty Syn męczennik, który działając, walcząc i zadając sobie śmierć, odkupia swoją winę bycia odmieńcem, ani też jako wykreowany ekscentryk czy – uczciwszy uszy – uszminkowana ciota. Jest żywą, fascynującą, niejednoznaczną osobą, może tylko bardziej wtajemniczoną wskutek zderzenia z historią i powikłanym losem – po którym chciałoby się, by nie zaległa cisza.

Dlatego ten zupełnie niedoraźny, ale głęboko etyczny wiersz czytany po trzydziestu latach od powstania, inspiruje i niepokoi.

 

PAULINA CZWORDON-LIS

 

POLECANE LEKTURY:
T. Różewicz, „Płaskorzeźba”, Wrocław 1991.

T. Różewicz: „Wyjście”, Wrocław 2004.
„Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem”, oprac. J. Stolarczyk, Wrocław 2011.
„Dorzecze Różewicza”, oprac. i red. J. Stolarczyk, Wrocław 2011.
„Przekraczanie granic. O twórczości Tadeusza Różewicza”, red. W. Browarny, J. Orska, A. Poprawa, Kraków 2007.
A. Ubertowska, „Tadeusz Różewicz a literatura niemiecka”, Kraków 2001.
M. Sznajderman, „Błazen. Maski i metafory”, Warszawa 2014.
I. Światłowska, „Klaus Mann. Europejczyk, pisarz, bojownik antyfaszystowski. Biografia człowieka poszukującego”, Wrocław 2007.
K. Mann, „Mefisto”, tł. J. Dmochowska, Katowice 1997.
„Dezorientacje. Antologia literatury queer”, wstęp, wybór i oprac. A. Amenta, T. Kaliściak, B. Warkocki, Warszawa 2021.

 

Paulina Czwordon-Lis – doktor nauk humanistycznych, bibliografka i badaczka polskiej poezji współczesnej zatrudniona w Instytucie Badań Literackich PAN, autorka książki „Empatia i obserwacja. O poezji Jerzego Ficowskiego” (Poznań 2010) oraz szkiców i artykułów publikowanych w czasopismach i tomach zbiorowych.

 

zobacz także: Przekorny Różewicz. O pewnym „Wieczorze”

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast