Poznań Poetów: Pozory sensu, czyli „Środki doraźne” Marcina Orlińskiego

12 maja 2017

W wierszach Marcina Orlińskiego znajdujemy fascynujący stan zawieszenia między jasnością a ciemnością, jawą a snem, czyli fikcją a rzeczywistością. To stan rozdarcia, który towarzyszy nam przez cały tomik.

Marcin Orliński w najnowszym tomiku pt. „Środki doraźne” pokazuje fascynujące spojrzenie na depresję. Wszak nie jest to tylko kolejne wyliczenie objawów choroby, ale krytyczny ogląd rzeczywistości. Zamiast litanii narzekań na trud życia z chorobą otrzymujemy ciekawie złożoną wizję świata, opartą na aporetycznych twierdzeniach. Dzięki takiemu opisaniu rzeczywistości Orlińskiemu udaje się uchwycić rozpaczliwą (?) próbę nadawania sensu światu. Stosuję tu rozmyślnie znak zapytania, bo tomik specjalnie komplikuje, zaburza tradycyjny ogląd na to, co nas otacza, zmuszając tym samym do interesującego wysiłku. Choć i odpowiedź, której udziela podmiot liryczny, jest niejako częściowa — czy to dzięki tytułowym „środkom doraźnym”, tj. półśrodkom, możemy osiągnąć pełnię sensu? I czy w ogóle tej pełni sensu potrzebujemy?

Pierwszy wiersz okazuje się kluczowy. „Typowa noc bez antydepresantów”: „Ciemno, a jakby jasno./ Późno, a jakby wcześnie./ Leżę, a jakby stoję./ Na jawie, a jakby we śnie”.

Tym, co od razu zwraca naszą uwagę jest fascynujący stan zawieszenia między jasnością a ciemnością, jawą a snem, czyli fikcją a rzeczywistością. Ów stan zawieszenia, swoistego rozdarcia, będzie towarzyszył podmiotowi lirycznemu przez cały tomik. Jest on kluczowy do zrozumienia sytuacji lirycznej i relacji ze światem, w jakiej znalazł się podmiot. Co ważne, wspomniany stan zawieszenia pojawia się w określonej sytuacji — wtedy, kiedy nie przyjmuje antydepresantów. Byłby to więc moment chwilowego odstawienia czegoś, co daje pozory w miarę normalnego funkcjonowania w rzeczywistości. Leki na depresję u Orlińskiego są swoistym ratunkiem, pozwalającym na ucieczkę od uważnego przyglądania się światu i wyciągania pesymistycznych wniosków, dotyczących reguł jego funkcjonowania. Takie interesujące spojrzenie nie jest jednak bezinteresowne i niesie — oczywiście — ze sobą pewną odpowiedzialność.

Owa odpowiedzialność zasadza się na przekonaniu, iż artysta z depresją poznał dwa wymiary funkcjonowania, czyli fikcję i rzeczywistość. Wiedza o nich — czy w ogóle świadomość ich istnienia — stawiają podmiot w nieco lepszym usytuowaniu. Lepszym, bo gwarantującym szersze spojrzenie. Logicznym następstwem, swoistą powinnością autora byłoby więc podzielenie się z resztą społeczeństwa własnymi obserwacjami. Przekazanie tej wizji jest — zdaje się — esencją zbioru wierszy. Warto bowiem zwrócić uwagę na sposób przekazywania wspomnianych obserwacji; przyjrzeć się, jak Orliński stara się pogodzić istniejący wielogłos.

 

Marcin Orliński Środki doraźne

 

Podstawowym narzędziem używanym przez podmiot jest autoironia. Orliński nie koncentruje swojej uwagi wyłącznie na skutkach choroby. Tym, co wzbogaca jego zbiór, jest przede wszystkim przeplatanie wierszy o tematyce depresji z utworami komentującymi otaczający świat. W następstwie otrzymujemy błyskotliwą reakcję (pod postacią autoironicznego komentarza) na absurdy codzienności. Świadomy podmiot aktywnie uczestniczy w życiu społecznym. Nie straszne mu są śmiałe polityczne uwagi, które, na szczęście, nie stają się demagogią, a są raczej uszczypliwym wtrąceniem, podważającym pewność wygłaszanych stwierdzeń. 

W kilku innych wierszach ze zbioru podmiot świadomie wchodzi w dyskusję ze zjawiskami gwarantującymi swoiste poczucie pewności, tożsamymi z poczuciem sensu. Orliński zwraca uwagę m.in. na kursy, dyplomy, maturę jako pozornie dające możliwość dalszego rozwoju, będące podstawą tego, by coś wartościowego w życiu osiągnąć. Autor to wszystko neguje, nazywając wyliczenie „listą błędów”. Puste formułki, powiedzenia, podawane dalej jako przykłady swoistych mądrości narodów, również się nie sprawdziły. Wszystkie te zjawiska — zdaje się mówić podmiot — są już tylko pozorami. Nic nie znaczą, a ich jedyną funkcją jest nadawanie pozornego poczucia sensu. Według Orlińskiego więc człowiek wcale nie dąży do odkrycia istoty owej mądrości, a zaspokajają go jedynie złudzenia jej otrzymania.

Może więc pomocą w tym chaotycznym świecie będą „Środki doraźne” — częściowe próby przywracania sensu. Niesamowite miejsce, gdzie ostatnia płyta Davida Bowiego występuje ramię w ramię ze świąteczną promocją w Biedronce. I już to wszystko brzmi jakoś znajomo…

DOMINIK LISIECKI

 

Poznań Poetów: Spotkanie z autorem: 15.05, g. 17.00

ZOBACZ TAKŻE:

Piotr Śliwiński: Poznań Poetów – albo spotkać siebie
Pierwsze Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego
Marta Stusek: Haiku ex machina
Maja Staśko: Czy poezja może zmienić świat?
Agnieszka Waligóra: Rytm ruj i wyciszeń. O nowym tomie Marcina Ostrychacza

MARCIN ORLIŃSKI (ur. 1980) – poeta, prozaik, krytyk literacki. W 2011 wydał zbiór szkiców o poezji najnowszej „Płynne przejścia”. Ostatnio opublikował tomik „Środki doraźne”.

Tekst pochodzi z gazety festiwalowej Poznań Poetów 2017.

 

PP 2019: Organizm sztuki >>

PP 2019: Wartości środkowe albo o poszukiwaniu ob(e)c(n)ości >>

Festiwal Fabuły: „Zawsze był obok, a jakoś go nie ma” >>

D
Kontrast