De profundis w skateparku

7 lipca 2023

Śmierć ojca pojawia się w „Darkslide” już w pierwszym utworze i stawia przed Edwardem Pasewiczem wyzwanie poradzenia sobie (w życiu i w wierszu) z żałobą. Poecie udaje się nie osunąć w kicz, banał ani przeintelektualizowanie. A jednak czuć, że nie wszystko zostało powiedziane – miarą dojrzałości poezji Pasewicza jest właśnie pogodzenie się z niewyrażalnością.

Samotny w tłumie?

Duchowy świat podmiotu jest zaludniony przez postacie i bóstwa z najróżniejszych porządków filozoficzno-religijnych. Pojawiają się m.in. buddyjskie dakinie, rabin, Jahwe, szamani z Buriacji czy Jezus z Maryją. To wszystko przeplata się z narracją stricte naukową – wiersze zapełniają mitochondria, patogeny, szyszynki, hemoglobina i kwarki. Ważnym atrybutem podmiotu w tomiku jest kość – pojawia się w postaci szczątków jako rezerwuar pamięci o zmarłym, ale ma również znaczenie metaforyczne, służy jako przekaźnik komunikatu: „Od tamtej pory mówię o tobie / pękającymi kośćmi”.

Wydaje się, jakby poeta wzywał na pomoc wszystkie siły wszechświata, chcąc ściągnąć część ciężaru żałoby ze swoich barków. Tymczasem rezultatów działań bóstw nie widać – większą sprawczość ma już nawet siostrzeniec podmiotu, Kamil, który nagrywa transmisję live z pogrzebu i pozwala podmiotowi na częściową obecność podczas ceremonii.

W wierszu „Skate” pojawia się zwrot do deskorolki, którą Pasewicz m.in. za pomocą tytułu uczynił duchową patronką tomiku, a sprawy, które podmiot zawierza desce, wcale nie wydają się mniejszej wagi niż te oddane pod opiekę bóstwom. Co ciekawe, powyższe zagranie nie narusza metafizycznej atmosfery zbioru, a wręcz przeciwnie. Mieszanie ze sobą różnych porządków wychodzi Pasewiczowi niezwykle naturalnie – synkretyzm sprawia, że materia języka staje się bardziej plastyczna, a podmiot czuje się w świecie wiersza swobodniej.

 

Kompozycje poetyckie

W tomie pojawiają się motywy symptomatyczne dla poezji Pasewicza – są wątki queerowej miłości, elementy filozofii i religii Wschodu oraz widoczna fascynacja muzyką.

Aliteracja staje się w „Darkslide” głównym środkiem oddającym charakterystyczne dla autora rytm i muzyczność wiersza. W większości utworów pojawia się co najmniej jedna uderzająca swoim brzmieniem linijka i, choć tytuł tomiku może sugerować coś innego, zastosowanie aliteracji nie jest jedynie sprytnym chwytem. Powtórzenia głosek mają na celu przekształcenie tomu w modlitwę, pieśń żałobną czy tren. Pasewicz, który w swoją literacką twórczość regularnie wplata (czasem dość hermetyczne) nawiązania do muzyki poważnej, w „Darkslide” robi to pośrednio, stawiając na rytmizację tekstu i precyzyjną, przemyślaną formę.

 

De profundis

Poeta w tym zbiorze meandruje, czasami ucieka w różne strony, ale zawsze w końcu wraca – do śmierci ojca i swojego przeżywania żałoby. Są fragmenty, w których zdaje się, że podmiot nękają wyrzuty sumienia – w wierszu „Żal” pojawia się wspomnienie wstydliwego poczucia ulgi po pogrzebie: „Nie wypadało mówić, ale / gdy cię spaliłem, / było mi lżej” i pasaż o przyczynie śmierci: „To śmierdzące / i rozwrzeszczane gówno, / na które umierasz, / to akurat ja”. W utworze wręcz namacalny wydaje się różnego rodzaju brak: miłości, zrozumienia czy dostrzeżenia. Tli się w nim także gniew, ale raczej przebrzmiały, przynależny do czasów, które już minęły.

Znakiem, że nie wszystkie sprawy w relacji rodzic–syn zostały na ziemi rozwiązane, jest natomiast pojawiające się widmo ojca: „W okiennej ramie jesteś też ty, nieostrzyżony, / w podartej piżamie. Masz brudne pięty, żółte / jak śliwki”.

U Pasewicza granica między życiem a śmiercią wydaje się płynna. Podmiot w „Ollie” konstatuje, że nie sposób odróżnić żywych od martwych, a nad całym tomikiem unosi się perspektywa postępującego starzenia, wiotczenia ciała i rozkładu. W „Widmie wtórym” pojawiają się rozważania nad alternatywną przeszłością, w której podmiot, przez brak interwencji ojca, tonie w rzece. A jednak, mimo przenikania się światów, pojawiających się widm i obserwacji nieuniknionej dezintegracji własnego ciała, jedna rzecz pozostaje niezmienna: śmierć ojca jest faktem i nie ma siły we wszechświecie, której udałoby się ten stan zmienić.

Temat niewyrażalności najgłębszych uczuć Pasewicz podejmuje w „Tęczach i odmętach”. Emocje wirują tutaj w narkotycznym kręgu, by ucieleśnić się w jednym z ostatnich utworów – „Pozdrowieniu anielskim”. To tu wiersz, jako strup, najpierw przyczepia się do rany, by po zagojeniu odpaść i zostać zjedzonym przez podmiot:

 

Wiersz jest opuchlizną i jest namacalny,

gdy palcami zbierasz wysięk, plamy

ropy i krwi oglądasz pod słońce –

na opuszku palca wibrują znaczenia:

 

Wiersz jest dla podmiotu formą autoterapii – staje się nie tylko sposobem opisania, ale i transformacji rzeczywistości. Widać to dobrze w przedostatnim utworze, który jest delikatnym, nieco dowcipnym prześwitem w mrocznym całościowo tomiku; mówi o tym już sam tytuł – „Tkanie radosne”. Jesteśmy w nim świadkami konstruowania się samostanowiącego podmiotu: „I właśnie ten chłopiec, który był tak niepotrzebny, / stał się centrum”, a także szczerych, bezkompromisowych wyznań dotyczących miłości i potrzeb.

Wiersze z „Darkslide” dobrze się czyta, dobrze się ich słucha, a potem długo się o nich myśli. Parafrazując pewnego poetę, u Pasewicza wiersz wyjeżdża z domu (na deskorolce), ale zdecydowanie wraca i umożliwia podmiotowi dalszy rozwój. Za kredo podmiotu mogą służyć ostatnie dwie linijki utworu „Tkanie radosne”: „Za to wiem, że jest flow i jest wiersz / wiarołomny”. I rzeczywiście, „Darkslide” ma flow.

SABINA SIKORSKA

Edward Pasewicz, „Darkslide”, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2022

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast