Poznań Poetów. Dominika Dymińska: Danke

19 maja 2017

Dominika Dymińska Poznań Poetów 2017

Fot. M. Kaczyński © CK ZAMEK

Czujesz, że język Dominiki Dymińskiej kłuje. Nie bez powodu przypominasz sobie początkowy cytat z „Danke”: „Więc piszę tak, jak się mówi, i tak, jak się myśli”.

Krew oddajemy po to, żeby poczuć się lepiej, pomagając innym. Dosłownie oddajemy cząstkę siebie i nie oczekujemy nic w zamian. To samo robi Dymińska w „Danke”. Może nas denerwować swoim pozerstwem i „beką dla beki”, a czytając wywiady z nią pukamy się w czoło i myślimy: dziecko, dorośnij. Ale pomimo to Dymińska oddała dobrowolnie siebie. Napisała coś, czego obecnie potrzebują kobiety- Polki i mężczyźni-Polacy.

 

REJESTRACJA

O autorce pisać nie będę, nie będę przywoływać „Mięsa”, nie będę porównywać jej do Herty Müller i Aglai Veteranyi. Bo, po pierwsze, ona sama tego nie chce; a po drugie – nikogo to nie interesuje. A jeżeli już kogokolwiek to zainteresuje, to jej dane, osiągnięcia etc. możecie znaleźć wszędzie. Zresztą nikt nie lubi wypełniać kwestionariuszy.

 

PRÓBKA I PIERWSZE UKŁUCIE

Okładka „Danke” jest naprawdę godna podziwu. Minimalistyczna i estetyczna. Czarno-biała z gdzieniegdzie rzuconymi złotymi plamkami. Patrzymy i myślimy: ładna, nic nie mogę jej zarzucić. Wertujemy ją na szybko i natrafiamy na cytaty typu: „Mężczyzna? / Jak nie chuj, to pizda”. Cóż, jest to pierwsze ukłucie. Nie do końca tego spodziewaliśmy się po „poemacie romantycznym”. Uprzedzam, możemy poczuć się trochę nieswojo, ale z drugiej strony chcemy więcej tego dziwnego poematu, bo nas pociąga swoją innością i tajemniczością.

 

GABINET LEKARSKI

Siadamy wygodnie, otwieramy „Danke” i zagaduje nas znajomy słowami: Czytasz Dymińską? Po co? Zgadzasz się z jej poglądami? Jest to jedno z większych rozczarowań tego roku. Dymińska powtarza to, co napisała w „Mięsie”. Pluje jadem i mizoandryzmem. Jest irytująca i płaska. Język? Język na najniższym poziomie. Książka o umartwianiu się rozpuszczonego dziewczęcia. Stan dzisiejszej literatury jest słaby, beznadziejny et cetera!

Po tej niezbyt wygodnej rozmowie zapewniamy znajomego, że wszystko to nic, bo my chcemy „Danke” przeczytać. Jak masz za niskie ciśnienie, po prostu wypij kawę.

 

DZIAŁ POBIERANIA

Kładziesz się na fotelu i nagle okazuje się, że oddanie próbki to było nic. Bo teraz przeurocza pani pielęgniarka bierze ogromną igłę i wkłuwa ją do Twojej żyły. Stara się być jak najdelikatniejsza i ciągle pyta, czy wszystko dobrze, ale nie oszukujmy się. Czujesz to. Czujesz, że język Dymińskiej kłuje. Nie bez powodu przypominasz sobie początkowy cytat z „Danke”: „Więc piszę tak, jak się mówi, i tak, jak się myśli”. Bo tak właśnie jest. Autorka odarła rzeczywistość z sentymentalnej liryczności. Odrzuciła zawoalowany i subtelny sposób pisania, oddała ukłon mocnym zdaniom prosto z ulicy i sieci, obok których nie można przejść obojętnie, które są wzięte z życia. Oddała swoje emocje, swoje doświadczenie i swoje przeżycia, po to by być prawdziwą i autentyczną. Czytasz, patrzysz, jak upływa z Ciebie gęsta, ciemnoczerwona ciecz i okazuje się, że to Ty jesteś bohaterką „Danke”.

Miłość, mężczyzna, ciąża, ciało, cielesność, relacje rodzinne, choroby psychiczne, równouprawnienie, seks, emancypacja, imprezy, marzenia, poliamoria, narkotyki, życie.

Powiedz, że nie ma tu niczego dla Ciebie, a i tak Ci nie uwierzę.

 

ODPOCZYNEK

To było zaledwie 10 minut. Tyle trwa wypompowanie z człowieka około pół litra krwi. „Danke” wpompowujesz w siebie równie szybko. Ale musisz odpocząć. Bo zderzenie się z gołą prawdą kosztuje nas dużo wysiłku. Albowiem po słowach: „Nie czytam, choć chciałabym, / bo nie mam czasu, bo studiuję. / To absurd” i „To, co mi jest, to nie depresja, / ale stan przewlekłej, dojmującej pustki” nie masz jeszcze wystarczająco dużo sił, żeby wrócić do rzeczywistości, której przed chwilą przyjrzałaś/przyjrzałeś się w „Danke”. Teraz jest czas na pomyślenie.

 

CZEKOLADA I ZWOLNIENIE

Teraz należy Ci się nagroda za dzielność. Osiem czekolad, baton, lizak, sok i cały dzień wolny! Ale dla Ciebie najważniejsze są emocje, które czujesz. Czyli wszystko się rozjaśnia, teraz widzisz sens i nie możesz się doczekać następnej donacji.

Dymińska jak pielęgniarka pochyla się nad nami i głosem pełnym troski mówi: „Chciałabym, żebyś miała wspaniałego partnera, / partnera, a nie chłopaka”, a po chwili dodaje: „porzuć marzenia, jeśli są chujowe”.

 

RANA

W miejscu ukłucia pojawia się siniak, który będzie się goił kilka dni. Będziesz patrzeć na niego z dumą. Ta ranka jest znakiem samodzielnego i świadomego czynu. W tym wszystkim chodzi o samoświadomość, o wykrzyczenie bolesnej prawdy. Ale żeby utrzymać tę wiedzę, nie wystarczy raz oddać krwi. Trzeba regularnie przypominać sobie o oddawaniu cząstki siebie innym.

ANNA GRZANKA

 

Poznań Poetów: Pieśni gniewne: Dominika Dymińska. 18.05 g. 19.00

ZOBACZ TAKŻE:

Piotr Śliwiński: Poznań Poetów – albo spotkać siebie
Pierwsze Ogólnopolskie Mistrzostwa Slamu Poetyckiego
Marta Stusek: Haiku ex machina
Maja Staśko: Czy poezja może zmienić świat?
Agnieszka Waligóra: Rytm ruj i wyciszeń. O nowym tomie Marcina Ostrychacza
Dominik Lisiecki: Pozory sensu, czyli „Środki doraźne” Marcina Orlińskiego
Tomasz Błaszak: Sommertime
Joanna Kubiak: Czy czyta pani Wiedemanna? Czy Wiedemanna pani zna?
Dominika Parszewska: Yoko Tawada.
Joanna Bednarek: Leonard Cohen. Heretyk i erotyk
Michał Nowacki: Bob Dylan i Leonard Cohen. (nie)poetycki fenomen
Mateusz Miesiąc: Samouczek poezjowania Krystyny Miłobędzkiej
Igor Kierkosz: Wygrani przegrani, czyli kino beat generation
Agnieszka Budnik: Edward Pasewicz. Epifanie i zachwyty
Weronika Stachowiak: Świat, którego nigdy nie było
Daria Nowicka: Zamiast. Piotr Macierzyński: Książka kostnicy
Rafał Wojaczek: Nie te czasy. Utwory nieznane

DOMINIKA DYMIŃSKA (ur. 1991) – pisarka, tłumaczka. Przełożyła m.in. „Feminizm jest sexy” Jennifer Armstrong i Heather Rudulph. Ostatnio opublikowała tom „Danke”. 

Tekst pochodzi z gazety festiwalowej Poznań Poetów 2017.

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast