Pomiędzy wódką a zakąską jest kłaczek

7 lipca 2023

Grafika: Marcin Markowski

Ivan Davydenko w książce poetyckiej „Halal” staje w poprzek społecznego przełyku – jest zarazem wewnątrz i nieustannie zachowuje status ciała obcego.

Jadłospis wiersza

Debiutancki tom „Halal” Ivana Davydenki (nominowanego do Nagrody–Stypendium im. S. Barańczaka, finalisty połowu Biura Literackiego i redaktora zina „Malkontenty”) to bardzo ważny i aktualny głos.

Nie wiem, czy w autorskim daniu Davydenki, mogłoby znaleźć się spaghetti (wegańskie, oczywiście!), ale jeśli tak, to zrobione byłoby co najmniej z kilku rodzajów makaronu: żytniego, kapitałocenowego, pszenno-postkolonialnego, imigranckiego, chow mein, nowo-męskiego, wojennego. Czy można, z pełnym poszanowaniem, umaczać takie kwestie w sosie bolognese? Davydenko pokazuje, że tak. I jest to niezaprzeczalna siła tej poezji, która pozbawiając patosu, inkarnuje. Albo inaczej: zauważa te wielkie problemy wcielone w codzienność i tam też je pozostawia. Paradoksalnie zaś, dostrzegając je w naszym codziennym jadłospisie, podwyższa ich rangę.

 

szczekamy hymny tym miejscom

Kim jest imigrant w tomie Davydenki? Jeśli Rushdi w „Szatańskich wersetach” ubiera uchodźców w zwierzęce szaty, nakazując im przybranie postaci kozła, to Davydenko bynajmniej nie rezygnuje z tego typu animalnych metafor: „Pozostawieni przed sklepem jak kundle, / ciekawi, co spadnie na spocone łby […] Z glebą pod paznokciami czarną / jak podniebienie, szczekamy / hymny tym miejscom […]”.

Owi Inni bywają także kocimi kłaczkami, jak w otwierającym tom „Łzy mi pociekli”: „Puszynki, sierścinki / alergicznie spadają na przedmieścia / miast większych, zachodnich; / wywołują zapalenia, zakażają krajobrazy. // Przyjmuje mnie, / ja nie zakażam – / w jelito wrasta połknięta nitka / z papierową kokardką. // Na niej moje imię. […]”.

Zespalając podmiot swoich wierszy ze słabszymi (tudzież ze społecznie marginalizowanymi) poeta przyjmuje pozycję, która pozwala mu obserwować społeczeństwo nie tylko pod kątem postkolonialnym, ale także kapitałocenowym, gdy podkreśla nierówność partycypacji w dziele niszczenia planety:

 

To nie my

to bogaci

posiadają maszyny

na które kapie pot i ślina

niedożywionych

szkorbutowatych

 

Pali się ziemia

 

Zwiędły rokitnik przy torach

obdarty przez ptaki

przez dzieci

bezdomnych

sepleni:

 

jedzcie bogatych

 

W turkocie tych maszyn można by nawet usłyszeć echa nieco dziś zapomnianych „Pieśni szczurołapa” Władysława Sebyły, który (jak to z literaturą bywa) na wiele lat przed teoretykami opisywał mechanizmy kapitałocenu. To, co różni poetykę (i etykę) przedstawiciela Kwadrygi i Davydenkę, to rezygnacja z estetyki rewolucyjnej na rzecz postulatu złożenia broni w imię czułości, która stanowi w tomie trzon nowej wizji męskości.

O nowej męskości w „Halalu” pisał już, na łamach Biura Literackiego, Jakub Skurtys w recenzji „Męski-klęski”, ukazując to zjawisko jako szersze i zadamawiające się w poezji ostatniego czasu. Skurtys wskazuje na radykalne zerwanie z poetyckimi wizjami męskości brulionowców, w tym m.in. Świetlickiego – jeśli tak, to może dobrze byłoby czytać w parze choćby przeciwstawione sobie: „Za PO nie ruchałem” Davydenki i „McDonald’s” Świetlickiego? Wydaje się, że oba wiersze niejasno konwersują ze sobą – nie tylko za sprawą hamburgerów w tle.

 

chciałem napisać wiersz o wojnie, ale składam broń

W „Halalu” nie zabrakło także Ukrainy i choć nie stanowi ona głównego tematu, to wyznacza serce (a może żołądek?) tomu. W miejscu centralnym odnajdziemy nieprzetłumaczony wiersz w języku ukraińskim. Davydenko zaprasza czytelnika do aktywnej lektury swoich tekstów. Aby dotrzeć do znaczenia, musimy pokonać barierę językową, zdobyć się na dodatkowy wysiłek czytelniczy. To wszakże sytuacja, przed którą stają wszyscy uchodźcy i imigranci, a przed którą wychodząc na spotkanie (w rozumieniu dialogicznym), powinni stawać także wszyscy ci, którzy akurat są u siebie. Tym sposobem Davydenko podkreśla też rolę poety pochodzącego z kraju trawionego wojną, a rolą tą jest kultywowanie języka i podpowiadanie możliwych języków dialogu.

Nie jest jednak tak, że na drodze wyjątku temat wojny w Ukrainie nie został objęty ironią: „Chciałem / napisać wiersz / o wojnie / wysłać do czasopisma / dostać hajs […]” – napisze poeta („Chciałem napisać wiersz o wojnie”). A jednak ironia Davydenki nie obraca się w drwinę ani niczego nie zakrywa – w jej następstwie dochodzi raczej do radykalnego odsłonięcia podmiotu: „Chciałem / napisać wiesz / o wojnie / każdy czerpie zyski / z wojny / jak umie / ale w ciągu / ostatniego tygodnia / matka żegnała się ze mną / cztery razy // za pierwszym razem / powiedziałem / pojebało cię mamo / za drugim / kocham cię / za trzecim / wybaczam ci […]”.

Davydenko używa swojego głosu także do przypomnienia, iż jedyną możliwością społecznej współegzystencji z innymi jest zastosowanie radykalnej otwartości, prawdopodobnie dlatego piękniś pomidorowy – bohater powyższego wiersza – uśmiecha się do mężczyzn po obu stronach drutu kolczastego, rechocząc (szczekając?) pieśń o śpiącym człowieczeństwie.

Jest jeszcze jeden utwór, który chciałabym, na koniec, przytoczyć w całości – „Bismillah”. Pochodząca z Koranu tytułowa formuła, daje się tłumaczyć następująco: „w imię Boga miłosiernego litościwego”. Wypowiadana jest także podczas rytualnego (szczególnie niehumanitarnego) uboju zwierząt, by dzięki performatywnej sile języka, spożywanie mięsa było zgodne z zasadami halalu. Oto, co uczynił z tą formułą Davydenko:

 

Nienawidziłem siebie za to, że znam język polski jednego

dnia, w którym na prośbę pielęgniarek musiałem przetłuma-

czyć dwóm Ukrainkom komunikat o tym, że reżim sanitarny

polskich szpitali zakazuje im spania w łóżku razem z dziećmi.

Ich przerażenie przeistaczało się w bezsilność, potem w niena-

wiść. Nienawidziliśmy mnie wspólnie.

 

Tak jakbym był odłamkiem pocisku, który dosięgnął ich

na obcej ziemi.

 

Tak jakbym był zimnym nożem, którym dotychczas

tylko się bawiłem.

 

 

„Halal” to debiut, którego nie można pominąć.

DOMINIKA GÓRKO

Ivan Davydenko, „Halal”, wydawnictwo Papierwdole, 2022

Nietrafiony prezent? >>

Upiory dwoistości >>

Na tropie języka >>

D
Kontrast